16 sierpnia 2013

Słowniczek pływacki (część 1)



Pływanie jest bez wątpienia jedną z najprzyjemniejszych form rekreacji, a jednocześnie sportem, który doskonale rozwija kondycję i wspaniale kształtuje sylwetkę. Okazuje się jednak, że frajda przebywania w basenie może być na różne sposoby zakłócona. Otóż przeciętny amator sportów wodnych korzystający z pływalni w godzinach ogólnodostępnych musi być przygotowany na całą masę niemiłych spotkań jakie czekać go mogą w niecce basenu.
Wieloletnie obserwacje osobników zakłócających spokojne pływanie skłoniły mnie do stworzenia małego słowniczka, opisującego uciążliwe zachowania tychże jednostek. Na początek proponuję krótki przegląd indywiduów największego kalibru:
Niedźwiedź polarny - osobnik płci męskiej wyróżniający się z daleka swoimi nieprzeciętnymi gabarytami. Już samo jego wejście na basen rodzi pewien popłoch, jako że potężny, obrośnięty tłuszczem bebech skutecznie zasłania mu niemal całe podbrzusze, co czyni wrażenie niedozwolonego w tym miejscu negliżu i dezynwoltury. Ale bez obaw, niedźwiedź kąpielówki posiada. Obcisłe slipy rozciągnięte są na nim do granic możliwości i dostrzec je można właściwie tylko w części zadnio-pośladkowej. Jednak to nie sam wygląd osobnika jest tu istotny, ile wrażenia, jakie daje pływanie z nim na jednym torze. Choć uczciwie należy przyznać, że w przypadku niedźwiedzia słowo „pływanie” zdaje się być co najmniej lekkim nadużyciem. Koordynacja ruchowa utrzymująca go na wodzie nie przypomina wszak żadnego ze znanych stylów pływackich. Przednie kończyny wykonują tak zwany „kłus w wodzie”, czyli coś na kształt pieska, natomiast ruch kończyn tylnych trudny jest do zaobserwowania, gdyż skutecznie przesłaniają go wodne bąble z wytwarzanej dość intensywnie piany. Tempo pływackie niedźwiedzia bywa raczej umiarkowane lub bardzo wolne i tylko nieliczne jednostki potrafią poruszać się w wodzie nieco żwawiej. O tym, że przedstawiciel tego gatunku płynie za nami, informuje rozlegające się tuż za naszymi plecami donośne sapanie, zaś o tym, że właśnie doganiamy akurat takiego osobnika dowiadujemy się dzięki bryzgającej nam przed nosem fontannie spienionej wody. Przebywanie na jednym torze z niedźwiedziem polarnym wskazane jest tylko dla najzwinniejszych i raczej szczupłych pływaków. Wszystkim innym osobom grozi tu lekkie poturbowanie, a w skrajnych przypadkach nawet zaklinowanie się przy brzegu niecki basenu tudzież bolesne otarcie o liny oddzielające kolejne tory.
Orka - osobnik płci żeńskiej, reprezentujący gatunek pokrewny niedźwiedziom, rozpoznawalny również dzięki niebywałym rozmiarom. W przeciwieństwie do opisanych powyżej samców, orka nie przepada za efektownym entrée i daleka jest od beztroskiego epatowania swoimi kształtami. Najczęściej można ją zaobserwować, gdy niepozornie przekrada się z szatni do basenu, dyskretnie okutana szlafroczkiem, tudzież wielometrową płachtą ręcznika kąpielowego. Czynnikiem odciągającym uwagę od obfitych rozmiarów orki bywa nieraz olśniewający czepek utrzymany w jaskrawej barwie i charakteryzujący się bogatą ornamentyką kwiatową. Ujrzenie orki w pełnej krasie możliwe jest zaledwie przez bardzo krótki moment, w którym to samica błyskawicznie zrzuca dodatkowe nakrycie wierzchnie i z głośnym plumknięciem dokonuje zanurzenia w basenie. Dalsza jej obserwacja możliwa jest już tylko i wyłącznie pod wodą, jako że nurkowanie stanowi jedyny wykonalny sposób wyprzedzenia przedstawicielek tego gatunku na torze pływackim. Warto również dodać, że orki są osobnikami stadnymi i raczej rzadko można je spotkać w pojedynkę. Stąd też na basenach od czasu do czasu można się natknąć na zorganizowane formy ich grupowej aktywności, o których słów kilka poniżej.
A-orka-robic - jak podaje Wikipedia, orki nie tylko prowadzą stadny tryb życia, lecz także „lubią towarzysko skakać, lądując na plecach lub brzuchu”. To zamiłowanie do wyrafinowanej ekwilibrystyki znajduje swój wyraz w specjalnych zajęciach wodnych, na które orki przybywają gromadnie. W zapomnienie idą wtedy ich zwykłe majestatyczne ruchy, a zaczyna się istne tsunami. Pod wodzą miotającej się na brzegu rozgwiazdy i w rytm tanecznej muzyki, orki dają niewiarygodny popis swoich możliwości motorycznych. A to bujają się okręcone niezatapialnymi wężami, tworząc rozległe wiry wodne, a to energicznie podskakują, produkując tym samym potężnych rozmiarów fale sztormowe. Stadne zajęcia orek są pasjonującym wydarzeniem z punktu widzenia fizyki (doskonale obrazują chociażby działanie słynnego prawa Archimedesa), jednak dla zwyczajnych pływaków stanowią mało ponętny dodatek rekreacyjny. Nie dość, że spragnione grupowej aktywności orki dokonują abordażu kilku torów pływackich, to jeszcze wzburzenie wód basenowych wyjątkowo utrudnia zwyczajne pływanie.
Jak widać z krótkiej charakterystyki wybranych przedstawicieli kalibru XXXL, przeszkody na Wielkiej Pardubickiej wydają się pestką w porównaniu z przeciwnościami, jakie nieraz trzeba pokonać na zwykłym torze pływackim! A przecież to zaledwie nieliczna grupa osobników utrudniających nam spokojny pobyt na basenie! W następnym odcinku słowniczka pływackiego poznamy więc kolejne indywidua, określane mianem „trolli wodnych”. Ale o nich niebawem.

3 komentarze:

  1. Świetny pomysł na pływacki blog :) Nie widziałem niczego podobnego, trzymam kciuki!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dzięki za miłe słowa :) Faktycznie, w gąszczu blogów poświęconych bieganiu, triathlonowi czy siatkówce, trudno jest znaleźć strony poświęcone pływaniu! Stąd też pomysł na tego bloga. Pozdrawiam serdecznie!

      Usuń
  2. Tak dobrze pływasz, więc z bieganiem nie będziesz miał problemu! Spróbuj :)

    OdpowiedzUsuń