W najśmielszych nawet marzeniach nie
przypuszczałem, że założenie zrobione na początku roku uda mi się zrealizować z
tak sporym naddatkiem. Przypomnę, że kiedy po podliczeniu przepłyniętych w 2012
roku dystansów uzyskałem wynik 166 km, pomyślałem, by podwyższyć nieco moją
pływacką poprzeczkę. Na rok 2013 zaplanowałem więc przekroczenie bariery 200
km. Dziś, po ostatnim w tym roku treningu, z zadowoleniem mogę potwierdzić
prawdziwość słów Michaela Phelpsa: „You can’t put limit on anything. The more
you dream, the farther you get”. Na moim liczniku przekroczyłem właśnie 300 przepłyniętych
w tym roku kilometrów. W przełożeniu na kolejne miesiące, wyglądało to tak:
Styczeń: 32,00 km
Luty: 19,80 km
Marzec: 25,00 km
Kwiecień: 31,70 km
Maj: 21,90 km
Czerwiec: 25,50 km
Lipiec: 29,40 km
Sierpień: 39,10 km
Wrzesień: 8,00 km
Październik: 13,90 km
Listopad: 21,30 km
Grudzień: 32,50 km
Jak widać, najlepszym miesiącem pływackim
okazał się sierpień, jako, że czas urlopu pozwolił mi niemal codziennie bywać
na basenie. Za to najsłabszy moment nastąpił z kolei we wrześniu. Właśnie wtedy
rozłożyła mnie angina, a przy tym jednocześnie przeprowadzałem się i zmieniałem
pracę. Jednak regularnie podwyższające się wyniki ostatnich trzech miesięcy
wskazują, że na szczęście znów udało mi się wyjść na prostą. Znakomity rezultat
300 km motywuje mnie do kolejnych wyzwań w roku 2014. Tym razem już bez
stawiania sobie konkretnych limitów!