17 lutego 2014

Słowniczek pływacki (część 2)



O uciążliwych osobnikach utrudniających nam pobyt na basenie pisałem już kilka miesięcy temu. W pierwszej części słowniczka pływackiego scharakteryzowałem przede wszystkim przedstawicieli wielkiego kalibru, których pokaźne rozmiary skutecznie potrafią zepsuć trening nawet najzwinniejszym pływakom. Dziś słów kilka o innej, jeszcze gorszej grupie trolli basenowych. Sama ich obecność na torze byłaby w stanie wyprowadzić z równowagi nawet świętego. Oto oni:
Plankton - nazwa tego gatunku wywodzi się z greckiego słówka planktós i wskazuje na elementy bezładnie się błąkające. Ten zwięzły opis doskonale charakteryzuje zachowanie najmłodszych jednostek pojawiających się na basenie, czyli dzieci. Ich niewprawna jeszcze umiejętność poruszania się w wodzie, połączona z wyjątkową bezmyślnością, stanowi nie lada wyzwanie dla wszystkich przebywających w niecce basenu. Dzikie pląsy i harce maluchów da się jeszcze tolerować, gdy odbywają się w strefie wydzielonej dla niepływających. Gorzej jednak, gdy niesiony stadnym porywem plankton zacznie kotłować się na naszym torze. Pływacka dyscyplina zostaje natychmiast zachwiana, a spokojna dotąd tafla wody zamienia się we wzburzony gejzer. Przebicie się przez niesiony bezmyślnym odruchem plankton zdaje się być ze wszech miar niemożliwe. Konieczne zatem jest wyrzucenie małoletnich upierdliwców z toru. Skutecznym narzędziem może być tu mocne podniesienie głosu, bądź też wezwanie rodziców, którzy nieopatrznie spuścili swoją progeniturę ze wzroku. Szybkie usunięcie planktonu z toru nie stanowi więc większego problemu. O wiele gorzej rzecz ma się z innymi trollami wodnymi.
Gupik - w przypadku tych jednostek sprawa wydaje się wręcz beznadziejna, tym bardziej, że osobniki tego gatunku występują na basenach dość powszechnie, a ich bezmyślność jest niewyobrażalna. Gupik pojawia się znienacka. Zawsze wtedy, gdy wybrałeś już sobie tor, na którym nie ma zbyt wielkiego tłoku, a pozostali pływacy poruszają się w tempie zbliżonym do twojego. Spokojnie przemierzasz sobie kolejne długości, gdy po którymś nawrocie dostrzegasz, że na torze pojawił się ktoś nowy. Stoi jeszcze przy ścianie basenu, poprawia czepek, nakłada okularki, nerwowo przestępuje z nogi na nogę. Czujnie obserwuje cię, gdy z każdą sekundą coraz to bardziej zbliżasz się do niego. W końcu dopływasz do ściany, chcesz zrobić szybki nawrót i… dokładnie w tym momencie gupik postanawia się wybić! Dość nieskoordynowanym ruchem rzuca się do przodu i zaczyna płynąć, rzecz jasna znacznie wolniej od ciebie. Jeśli akurat nikt nie płynie w przeciwną stronę, szybko wymijasz gupika i na parę długości masz problem z głowy. Niestety tępota tego gatunku jest tak zaawansowana, że do osobników nie dociera prosta zasada, by puszczać przed sobą szybciej pływających i sytuacja z wybijającym ci się przed nosem gupikiem powtarza się z denerwującą regularnością. Jedynym wyjściem zdaje się być tutaj zmiana toru pływackiego, choć i to rozwiązanie nie zawsze bywa skuteczne…
Gupik królewski - to już jedna z najbardziej zaawansowanych odmian trolli basenowych, na szczęście występująca z mniejszą częstotliwością. Cechą charakterystyczną gupika królewskiego jest bowiem bezmyślność połączona z krótkowzrocznością. Zadowolony z samego faktu pojawienia się na pływalni przedstawiciel tego gatunku nie przygląda się zbytnio temu, co dzieje się akurat na basenie i na chybił-trafił pakuje się na pierwszy lepszy tor pływacki. Fakt, że pływa na nim znacznie więcej osób niż na innych torach zdecydowanie umyka uwadze gupika królewskiego. Z własnego doświadczenia pamiętam kuriozalną sytuację, w której na całym basenie znajdowały się zaledwie 3 osoby. Każda z nich pływała sobie spokojnie na swoim torze, a 2 (słownie: dwa!) tory były jeszcze wolne. W pewnym momencie na pływalni zmaterializował się gupik królewski i wybrał który tor? Oczywiście ten, na którym ja pływałem! Zniesmaczony bezmyślnością jednostki natychmiast wycofałem się na jeden z wolnych torów, po czym… pięć minut później tuż obok mnie pojawił się kolejny osobnik tego gatunku, całkowicie ignorując fakt jeszcze jednego całkiem wolnego toru na basenie. Przyznam, że z ledwością stłumiłem w sobie wtedy przemożną chęć uduszenia jednostki.
Wieloletnie zmagania się z gupikami doprowadziły mnie do obserwacji, że zdecydowaną większość stanowią tu samice, a ich bezmyślność zdaje się być nieuleczalna. Osobników męskich w tym gronie jest znacznie mniej, a niektórych można nawet nauczyć pewnej ogłady i kultury przepuszczania przed sobą osób szybciej pływających. Jednak w całym bogactwie fauny basenowej jest jeszcze kilka innych interesujących gatunków, które również potrafią nieźle uprzykrzyć trening pływacki. Ale o nich słów kilka w kolejnej części słowniczka.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz