W weekendy Tsukuru chodził na pływalnię w
klubie fitness. Klub był oddalony o dziesięć minut od jego mieszkania. Tsukuru
pływał kraulem ze stałą prędkością i przepłynięcie półtora kilometra zajmowało
mu trzydzieści albo trzydzieści pięć minut. Pływał w tym
dwudziestopięciometrowym basenie w tę i z powrotem w takim tempie, żeby się nie
zadyszeć. Lekko odwracał głowę na bok, szybko nabierał powietrza i powoli
wypuszczał w wodzie. Im dalej płynął, tym ten regularny cykl stawał się
stopniowo coraz bardziej automatyczny. Potrzebował dokładnie takiej samej
liczby zamachów na każdą długość basenu. Wpadł w rytm i wystarczyło tylko, że
liczył nawroty.
Co jest najlepszym sposobem spędzania
wolnego czasu poza wypadem na basen? Oczywiście czytanie książek. A jeśli książka
traktuje o pływaniu, wtedy przyjemność jest już podwójna. Tym razem na wątek
pływacki natknąłem się w najnowszej powieści Murakamiego. Znany ze swej pasji
sportowej Japończyk nie tylko sam zaliczył dziesiątki maratonów i kilka
triathlonów, ale od czasu do czasu kreuje także postaci, które namiętnie
biegają, chodzą na siłownię czy ćwiczą w fitness klubie. Tym razem, ku mojemu
nadzwyczajnemu ukontentowaniu, Haruki Murakami postanowił wysłać swojego
bohatera na basen. W nieco tajemniczą, choć dość prostą fabułę opowiadającą o poszukiwaniu
tożsamości i utraconej przyjaźni, zgrabnie wplecione są wątki pływackie. I
choć, sceny, w których Tsukuru Tazaki pojawia się na basenie nie stanowią
istoty powieści, to jednak właśnie one sprawiły mi największą frajdę podczas
czytania. Z pływackimi opisami Murakamiego nie sposób się wszak nie zgodzić…
Pływanie zmniejszyło nagromadzone w ciele
Tsukuru zmęczenie i zrelaksowało napięte mięśnie. W wodzie czuł większy spokój
niż gdziekolwiek indziej. Dzięki pływaniu dwa razy w tygodniu po pół godziny
udawało mu się bez trudu zachować równowagę ciała i ducha. Poza tym woda była
właściwym miejscem na rozmyślania. Pływanie przypominało pewien rodzaj
medytacji. Kiedy wpadł w rytm, mógł pozwolić myślom wędrować bez ograniczeń.
Jakby wypuszczał psa na łąkę.
Haruki Murakami, Bezbarwny Tsukuru Tazaki i lata jego pielgrzymstwa, Muza 2013, s. 352
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz