16 grudnia 2013

Z lektur pływaka



W weekendy Tsukuru chodził na pływalnię w klubie fitness. Klub był oddalony o dziesięć minut od jego mieszkania. Tsukuru pływał kraulem ze stałą prędkością i przepłynięcie półtora kilometra zajmowało mu trzydzieści albo trzydzieści pięć minut. Pływał w tym dwudziestopięciometrowym basenie w tę i z powrotem w takim tempie, żeby się nie zadyszeć. Lekko odwracał głowę na bok, szybko nabierał powietrza i powoli wypuszczał w wodzie. Im dalej płynął, tym ten regularny cykl stawał się stopniowo coraz bardziej automatyczny. Potrzebował dokładnie takiej samej liczby zamachów na każdą długość basenu. Wpadł w rytm i wystarczyło tylko, że liczył nawroty.
Co jest najlepszym sposobem spędzania wolnego czasu poza wypadem na basen? Oczywiście czytanie książek. A jeśli książka traktuje o pływaniu, wtedy przyjemność jest już podwójna. Tym razem na wątek pływacki natknąłem się w najnowszej powieści Murakamiego. Znany ze swej pasji sportowej Japończyk nie tylko sam zaliczył dziesiątki maratonów i kilka triathlonów, ale od czasu do czasu kreuje także postaci, które namiętnie biegają, chodzą na siłownię czy ćwiczą w fitness klubie. Tym razem, ku mojemu nadzwyczajnemu ukontentowaniu, Haruki Murakami postanowił wysłać swojego bohatera na basen. W nieco tajemniczą, choć dość prostą fabułę opowiadającą o poszukiwaniu tożsamości i utraconej przyjaźni, zgrabnie wplecione są wątki pływackie. I choć, sceny, w których Tsukuru Tazaki pojawia się na basenie nie stanowią istoty powieści, to jednak właśnie one sprawiły mi największą frajdę podczas czytania. Z pływackimi opisami Murakamiego nie sposób się wszak nie zgodzić…
Pływanie zmniejszyło nagromadzone w ciele Tsukuru zmęczenie i zrelaksowało napięte mięśnie. W wodzie czuł większy spokój niż gdziekolwiek indziej. Dzięki pływaniu dwa razy w tygodniu po pół godziny udawało mu się bez trudu zachować równowagę ciała i ducha. Poza tym woda była właściwym miejscem na rozmyślania. Pływanie przypominało pewien rodzaj medytacji. Kiedy wpadł w rytm, mógł pozwolić myślom wędrować bez ograniczeń. Jakby wypuszczał psa na łąkę.
Haruki Murakami, Bezbarwny Tsukuru Tazaki i lata jego pielgrzymstwa, Muza 2013, s. 352

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz