Urodziny Michaela Phelpsa, które przypadają
dokładnie 30 czerwca, uświadomiły mi, że minęła właśnie połowa roku. Święto
najlepszego pływaka wszech czasów to zatem doskonały moment na małe
podsumowanie ostatnich sześciu miesięcy. Z niemałą satysfakcją stwierdzam, że
choć do wymarzonej formy jest jeszcze daleko, to jednak stopniowy rozwój i
poprawa kondycji są wyraźnie zauważalne.
Przede wszystkim, przez minione półrocze
udało mi się poprawić szybkość z jaką pływam, co z kolei przełożyło się na
pokonywany dystans. Według statystyk Endomondo od początku roku spędziłem na
basenie łącznie 3 dni, 2 godziny i 45 minut, a licznik "nabitych"
kilometrów przekroczył już 200. W kolejnych miesiącach dystans przedstawiał się
następująco:
Styczeń: 39,00 km
Luty: 30,00 km
Marzec: 36,80 km
Kwiecień: 34,20 km
Maj: 33,00 km
Czerwiec: 29,50 km
Cieszę się, że kilka razy udało mi się też
popłynąć na tyle szybko, by zmieścić się z dystansem 3 km w jednej godzinie
(choć moje normalne tempo to 2,80 km/h). Ta granica, do której dotarłem
uświadamia mi, że zamiast mechanicznego „nabijania” kilometrów, powinienem
teraz bardziej skupić na technice i to ona będzie moim priorytetem na
najbliższe miesiące. Nie mówiąc oczywiście o triathlonie, który coraz to
wyraźniej majaczy na horyzoncie drugiej połowy roku. Przede mną zatem kolejne
treningi na wodach otwartych i ćwiczenia zakładek rowerowo-biegowych. A
tymczasem nieco urlopu. Na początek kilka dni w stolicy i obowiązkowe
odwiedziny na basenach Inflancka i Warszawianka, a także dłuższe wybiegania na
urokliwych ścieżkach Pola Mokotowskiego.
Niezłe kilometry nabijasz na pływaniu. Mam problem ze wszystkim praktycznie i z szybkością i z kondycja. No ale zauważyłem, że coraz lepiej idzie. Może kiedyś też się zmieszczę z 3 km w godzinie.
OdpowiedzUsuńWidzę, że doszedłem już tutaj do granicy, której póki co nie przeskoczę. Progres może mi dać tylko poprawa techniki. Za nieco ponad dwa tygodnie chcę się spotkać na zajęciach z instruktorem, który z pewnością da mi sporo cennych wskazówek w tej kwestii.
UsuńSzymon, jestem pod wrażeniem! 200 kilometrów przepłyniętych! Ach!
OdpowiedzUsuńDziękuję ☺ Za to w bieganiu wyszło mi tylko 370 km, a o rowerze nawet nie wspomnę... Muszę to jakoś zrównoważyć, choć, gdy mam wybierać między treningami, to zawsze najchętniej wybieram basen. To już uzależnienie...
Usuń