O uciążliwych osobnikach utrudniających nam
pobyt na basenie pisałem już kilka miesięcy temu. W pierwszej części słowniczka pływackiego scharakteryzowałem przede wszystkim przedstawicieli wielkiego
kalibru, których pokaźne rozmiary skutecznie potrafią zepsuć trening nawet
najzwinniejszym pływakom. Dziś słów kilka o innej, jeszcze gorszej grupie
trolli basenowych. Sama ich obecność na torze byłaby w stanie wyprowadzić z
równowagi nawet świętego. Oto oni:
Plankton - nazwa tego
gatunku wywodzi się z greckiego słówka planktós
i wskazuje na elementy bezładnie się błąkające. Ten zwięzły opis doskonale
charakteryzuje zachowanie najmłodszych jednostek pojawiających się na basenie,
czyli dzieci. Ich niewprawna jeszcze umiejętność poruszania się w wodzie,
połączona z wyjątkową bezmyślnością, stanowi nie lada wyzwanie dla wszystkich
przebywających w niecce basenu. Dzikie pląsy i harce maluchów da się jeszcze
tolerować, gdy odbywają się w strefie wydzielonej dla niepływających. Gorzej
jednak, gdy niesiony stadnym porywem plankton zacznie kotłować się na naszym
torze. Pływacka dyscyplina zostaje natychmiast zachwiana, a spokojna dotąd
tafla wody zamienia się we wzburzony gejzer. Przebicie się przez niesiony
bezmyślnym odruchem plankton zdaje się być ze wszech miar niemożliwe. Konieczne
zatem jest wyrzucenie małoletnich upierdliwców z toru. Skutecznym narzędziem
może być tu mocne podniesienie głosu, bądź też wezwanie rodziców, którzy
nieopatrznie spuścili swoją progeniturę ze wzroku. Szybkie usunięcie planktonu z
toru nie stanowi więc większego problemu. O wiele gorzej rzecz ma się z innymi
trollami wodnymi.
Gupik - w przypadku tych
jednostek sprawa wydaje się wręcz beznadziejna, tym bardziej, że osobniki tego
gatunku występują na basenach dość powszechnie, a ich bezmyślność jest
niewyobrażalna. Gupik pojawia się znienacka. Zawsze wtedy, gdy wybrałeś już
sobie tor, na którym nie ma zbyt wielkiego tłoku, a pozostali pływacy poruszają
się w tempie zbliżonym do twojego. Spokojnie przemierzasz sobie kolejne
długości, gdy po którymś nawrocie dostrzegasz, że na torze pojawił się ktoś
nowy. Stoi jeszcze przy ścianie basenu, poprawia czepek, nakłada okularki,
nerwowo przestępuje z nogi na nogę. Czujnie obserwuje cię, gdy z każdą sekundą
coraz to bardziej zbliżasz się do niego. W końcu dopływasz do ściany, chcesz
zrobić szybki nawrót i… dokładnie w tym momencie gupik postanawia się wybić!
Dość nieskoordynowanym ruchem rzuca się do przodu i zaczyna płynąć, rzecz jasna
znacznie wolniej od ciebie. Jeśli akurat nikt nie płynie w przeciwną stronę,
szybko wymijasz gupika i na parę długości masz problem z głowy. Niestety tępota
tego gatunku jest tak zaawansowana, że do osobników nie dociera prosta zasada,
by puszczać przed sobą szybciej pływających i sytuacja z wybijającym ci się
przed nosem gupikiem powtarza się z denerwującą regularnością. Jedynym wyjściem
zdaje się być tutaj zmiana toru pływackiego, choć i to rozwiązanie nie zawsze
bywa skuteczne…
Gupik
królewski
- to już jedna z najbardziej zaawansowanych odmian trolli basenowych, na szczęście
występująca z mniejszą częstotliwością. Cechą charakterystyczną gupika
królewskiego jest bowiem bezmyślność połączona z krótkowzrocznością. Zadowolony
z samego faktu pojawienia się na pływalni przedstawiciel tego gatunku nie
przygląda się zbytnio temu, co dzieje się akurat na basenie i na chybił-trafił
pakuje się na pierwszy lepszy tor pływacki. Fakt, że pływa na nim znacznie
więcej osób niż na innych torach zdecydowanie umyka uwadze gupika królewskiego.
Z własnego doświadczenia pamiętam kuriozalną sytuację, w której na całym
basenie znajdowały się zaledwie 3 osoby. Każda z nich pływała sobie spokojnie
na swoim torze, a 2 (słownie: dwa!) tory były jeszcze wolne. W pewnym momencie na
pływalni zmaterializował się gupik królewski i wybrał który tor? Oczywiście
ten, na którym ja pływałem! Zniesmaczony bezmyślnością jednostki natychmiast
wycofałem się na jeden z wolnych torów, po czym… pięć minut później tuż obok
mnie pojawił się kolejny osobnik tego gatunku, całkowicie ignorując fakt jeszcze
jednego całkiem wolnego toru na basenie. Przyznam, że z ledwością stłumiłem w
sobie wtedy przemożną chęć uduszenia jednostki.
Wieloletnie zmagania się z gupikami
doprowadziły mnie do obserwacji, że zdecydowaną większość stanowią tu samice, a
ich bezmyślność zdaje się być nieuleczalna. Osobników męskich w tym gronie jest
znacznie mniej, a niektórych można nawet nauczyć pewnej ogłady i kultury
przepuszczania przed sobą osób szybciej pływających. Jednak w całym bogactwie
fauny basenowej jest jeszcze kilka innych interesujących gatunków, które również
potrafią nieźle uprzykrzyć trening pływacki. Ale o nich słów kilka w kolejnej
części słowniczka.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz