12 kwietnia 2014

Kąpiel regeneracyjna



Dzisiejszy wpis powinien właściwie dotyczyć tenisa ziemnego. Otóż w przerwie między bardzo intensywnymi treningami pływackimi, wybraliśmy się z Łukaszem do katowickiego Spodka na rozgrywki BNP Paribas Katowice Open. Okazja, by na żywo podziwiać czołowe tenisistki nie trafia się wszak na co dzień. Jednak obok emocji turniejowych czekała nas w Spodku jeszcze jedna miła niespodzianka w postaci stoiska firmy Salco. Stąd też dzisiejsza notka poświęcona będzie produktowi, który tam właśnie udało nam się nabyć.
O istnieniu zakładu przeróbki solanek jodowo-bromowych Salco dowiedziałem się stosunkowo niedawno. Zaledwie kilka tygodni temu natknąłem się w Internecie na kilka entuzjastycznych recenzji soli przeznaczonej do kąpieli regeneracyjnej sportowców. Biegający blogerzy rekomendowali wyjątkowe właściwości solanek, które wzmacniają kondycję fizyczną, przyspieszają procesy regeneracji organizmu i w dodatku łagodzą bóle mięśni i stawów. Lektura tych opinii rzecz jasna od razu zmotywowała mnie do wypróbowania tak zachwalanego produktu. Namierzyłem już nawet w Katowicach sklep, w którym można nabyć wspomnianą sól, gdy całkiem nieoczekiwanie okazało się, że Salco pojawi się ze swoim stoiskiem podczas tenisowego turnieju w Spodku.
Takiej okazji nie mogliśmy zmarnować. Po emocjach na korcie ucięliśmy sobie miłą pogawędkę z przedstawicielami firmy i zaopatrzyliśmy się w pokaźną ilość soli, by na własnej skórze sprawdzić jej działanie. Test wypadł nader pozytywnie. Zgodnie z zaleceniem producenta zafundowałem sobie solankową kąpiel dwie godziny po intensywnym treningu biegowym. Do wanny wypełnionej gorącą wodą wsypałem 1,5 kg soli Salco Sport Therapy, a następnie powoli zanurzyłem się w otrzymanym roztworze. Przyznam, że niełatwo było mi wysiedzieć pełne 20 minut w solance i uznałem, że o wiele łatwiej jest wytrzymać w mocno nagrzanej saunie, niż w gorącej kąpieli. Miałem wielką ochotę natychmiast się schłodzić zimnym prysznicem i czułem jak pot obficie ścieka mi po twarzy. Na szczęście jednak pan ze stoiska Salco uprzedził mnie, że taka właśnie powinna być reakcja organizmu, zatem głośno posapując wytrwałem konieczny dla regenerującej kąpieli czas. Z niejaką ulgą spuściłem w końcu wodę i przycupnąłem na krawędzi wanny czekając aż skóra sama mi wyschnie. Według zaleceń producenta nie powinno się bowiem spłukiwać ciała, by pozostał na nim tzw. „płaszcz solny” wydłużający działanie solanki.
O efektach kąpieli mogłem przekonać się już na drugi dzień rano.
Obudziłem się bardzo wypoczęty, bez charakterystycznego napięcia, jakie nieraz towarzyszy mi po dłuższym wybieganiu. Wyczułem też, że skóra jest przyjemnie gładka i elastyczna. Jednak najmilszym zaskoczeniem był udrożniony nos. Od kilku tygodni męczy mnie lekki katar i często budzę się rano z zatkanym nosem. Tym razem, dzięki kąpieli solankowej, mogłem wreszcie oddychać bez problemów. Cieszę się zatem, że zrobiłem sobie spory zapas soli mineralnej Salco, dzięki czemu na dłuższy czas mam zapewniony skuteczny sposób regeneracji ciała. A przy następnej kąpieli zabiorę też ze sobą do wanny butelkę z wodą albo izotonikiem, by nieco schłodzić się od wnętrza i zaspokoić pojawiające się gwałtownie pragnienie.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz