Dzisiejszy wpis powinien właściwie dotyczyć
tenisa ziemnego. Otóż w przerwie między bardzo intensywnymi treningami
pływackimi, wybraliśmy się z Łukaszem do katowickiego Spodka na rozgrywki BNP Paribas Katowice Open. Okazja, by na żywo podziwiać czołowe tenisistki nie
trafia się wszak na co dzień. Jednak obok emocji turniejowych czekała nas w
Spodku jeszcze jedna miła niespodzianka w postaci stoiska firmy Salco. Stąd też
dzisiejsza notka poświęcona będzie produktowi, który tam właśnie udało nam się
nabyć.
O istnieniu zakładu przeróbki solanek
jodowo-bromowych Salco dowiedziałem się stosunkowo niedawno. Zaledwie kilka
tygodni temu natknąłem się w Internecie na kilka entuzjastycznych recenzji soli
przeznaczonej do kąpieli regeneracyjnej sportowców. Biegający blogerzy rekomendowali
wyjątkowe właściwości solanek, które wzmacniają kondycję fizyczną,
przyspieszają procesy regeneracji organizmu i w dodatku łagodzą bóle mięśni i
stawów. Lektura tych opinii rzecz jasna od razu zmotywowała mnie do
wypróbowania tak zachwalanego produktu. Namierzyłem już nawet w Katowicach sklep,
w którym można nabyć wspomnianą sól, gdy całkiem nieoczekiwanie okazało się, że
Salco pojawi się ze swoim stoiskiem podczas tenisowego turnieju w Spodku.
Takiej okazji nie mogliśmy zmarnować. Po
emocjach na korcie ucięliśmy sobie miłą pogawędkę z przedstawicielami firmy i
zaopatrzyliśmy się w pokaźną ilość soli, by na własnej skórze sprawdzić jej
działanie. Test wypadł nader pozytywnie. Zgodnie z zaleceniem producenta
zafundowałem sobie solankową kąpiel dwie godziny po intensywnym treningu
biegowym. Do wanny wypełnionej gorącą wodą wsypałem 1,5 kg soli Salco Sport Therapy, a następnie powoli zanurzyłem się w otrzymanym roztworze. Przyznam, że
niełatwo było mi wysiedzieć pełne 20 minut w solance i uznałem, że o wiele
łatwiej jest wytrzymać w mocno nagrzanej saunie, niż w gorącej kąpieli. Miałem
wielką ochotę natychmiast się schłodzić zimnym prysznicem i czułem jak pot obficie
ścieka mi po twarzy. Na szczęście jednak pan ze stoiska Salco uprzedził mnie,
że taka właśnie powinna być reakcja organizmu, zatem głośno posapując wytrwałem
konieczny dla regenerującej kąpieli czas. Z niejaką ulgą spuściłem w końcu wodę
i przycupnąłem na krawędzi wanny czekając aż skóra sama mi wyschnie. Według
zaleceń producenta nie powinno się bowiem spłukiwać ciała, by pozostał na nim
tzw. „płaszcz solny” wydłużający działanie solanki.
O
efektach kąpieli mogłem przekonać się już na drugi dzień rano.
Obudziłem się bardzo wypoczęty, bez
charakterystycznego napięcia, jakie nieraz towarzyszy mi po dłuższym
wybieganiu. Wyczułem też, że skóra jest przyjemnie gładka i elastyczna. Jednak
najmilszym zaskoczeniem był udrożniony nos. Od kilku tygodni męczy mnie lekki
katar i często budzę się rano z zatkanym nosem. Tym razem, dzięki kąpieli
solankowej, mogłem wreszcie oddychać bez problemów. Cieszę się zatem, że
zrobiłem sobie spory zapas soli mineralnej Salco, dzięki czemu na dłuższy czas
mam zapewniony skuteczny sposób regeneracji ciała. A przy następnej kąpieli zabiorę
też ze sobą do wanny butelkę z wodą albo izotonikiem, by nieco schłodzić się od
wnętrza i zaspokoić pojawiające się gwałtownie pragnienie.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz