Słoneczna Barcelona pożegnała już
najlepszych pływaków globu, a piętnaste Mistrzostwa Świata przeszły tym samym
do historii. Dwa lata temu w Szanghaju udało nam się zdobyć zaledwie jeden
medal (srebro Konrada Czerniaka na 100 metrów stylem motylkowym). Tym razem
wracamy z trzema krążkami i pięcioma nowymi rekordami pływackimi.
Tym samym staje się jasne, że w polskiej
kadrze rządzą obecnie trzej muszkieterowie: Paweł Korzeniowski (srebro na 200
m. stylem motylkowym), Radek Kawęcki (srebro na 200 m. stylem grzbietowym) oraz
Konrad Czerniak (brąz na 100 m. stylem motylkowym). Radość z ich osiągnięć
miesza się oczywiście z uczuciem niedosytu. Mateusz Sawrymowicz nie zdołał
złamać bariery 15 minut na dystansie 1500 m. kraulem i tym samym nie wszedł
nawet do finału, podobnie jak Paweł Korzeniowski, który słabo wypadł w
eliminacjach na 100 m. motylkiem. Przykrą niespodzianką była też
dyskwalifikacja naszej sztafety 4x100 m. stylem zmiennym.
Niemniej jednak, powoli lecz pewnie idziemy
ostatecznie do przodu, o czym świadczą kolejne rekordy Polski, jakie udało nam
się ustanowić w Barcelonie. Należą one do trójki zawodników:
1. Aleksandra Urbańczyk-Olejarczyk: 25.01 s
- 50 m. stylem dowolnym;
2. Radosław Kawęcki: 53.82 s - 100 m.
stylem grzbietowym oraz 1:54.24 - 200 m. stylem grzbietowym (to także nowy
rekord Europy!);
3. Dawid Szulich 27.48 s - 50 m. stylem
klasycznym oraz 1:00.54 - 100 m. stylem klasycznym.
Ufam,
że ta progresywna tendencja się utrzyma i za dwa lata, na kolejnych
Mistrzostwach Świata (tym razem w Kazaniu), pokażemy, że stać nas na jeszcze
więcej. Tym bardziej, że nasi najmłodsi zawodnicy dają naprawdę wielkie
nadzieje na przyszłość. A zamykając wątek Barcelony, proponuję jeszcze powtórkę
z medalowym wyścigiem Konrada Czerniaka.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz