Od samego początku sierpnia towarzyszy mi
wyjątkowo optymistyczne nastawienie do rzeczywistości. Powodów takiego
samopoczucia jest niewątpliwie kilka, bo przeżywam ostatnio istną kumulację dobrych
rzeczy. Wśród wszystkich tych pozytywów jest oczywiście i kilka związanych z
pływaniem.
Po pierwsze, po miesięcznej przerwie
wakacyjnej, otwarty został na nowo mój ulubiony basen w Chorzowie. Spośród
wszystkich obiektów dostępnych w naszym regionie to właśnie tę pływalnię lubię
najbardziej. Przede wszystkim za czystą wodę i szerokie tory, ale też za
wyjątkowo miłą ekipę ratowników i obsługi. Powrót na chorzowskie wody wprawił
mnie więc w upojny nastrój i to pomimo faktu, że 1 sierpnia przyszło sporo osób
i na torach robiło się momentami dość gęsto. Na szczęście już wczoraj rano
frekwencja była o wiele niższa, dzięki czemu mogłem się wypływać na całego.
Po drugie, przyczyną mojego dobrego humoru
stały się kolejne wieści napływające z Barcelony. Najpierw, zgodnie z moimi przewidywaniami,
nie zawiódł nas Radek Kawęcki, który zdobył srebrny medal na dystansie 200
metrów stylem grzbietowym. I chociaż nasz zawodnik przypłynął 0:45 sekundy za
Ryanem Lochte, to jednak z wynikiem 1:54:24 ustanowił nie tylko nowy rekord
Polski, ale także poprawił dotychczasowy rekord Europy na tym dystansie!
Jednak to jeszcze nie koniec świetnych
informacji z Mistrzostw Świata w Pływaniu. Wczorajszy wieczór przyniósł nam
trzeci medal, a to za sprawą Konrada Czerniaka, który w wyścigu na 100 metrów
stylem motylkowym sięgnął po brąz. Przyznam, że dokładnie takie miałem
przewidywania. Kiedy zapoznałem się ze składem finałowej ósemki, typowałem
trzecie miejsce dla naszego zawodnika, będąc przekonany, że o podium powalczą
ze sobą Ryan Lochte i Chad Le Clos. Moje prognozy sprawdziły się w 2/3, bo
chociaż Le Clos faktycznie okazał się bezkonkurencyjny, to jednak srebrny medal
wywalczył węgierski zawodnik László Cseh, a Lochte niespodziewanie uplasował
się dopiero na szóstym miejscu (co zapewne zepsuło mu nieco świętowanie
wczorajszych 29. urodzin).
Pełne
emocji doniesienia z Barcelony doskonale podniosły mi więc poziom endorfin.
Wypada tylko podziękować Radkowi i Konradowi, że tak wybitnie przyczynili się
do mojego dobrego nastroju. A w ramach powtórki proponuję dziś raz jeszcze
nacieszyć się podwójnym rekordem Kawęckiego!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz