Pokazywanie postów oznaczonych etykietą MŚ w Pływaniu. Pokaż wszystkie posty
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą MŚ w Pływaniu. Pokaż wszystkie posty

6 sierpnia 2013

Hiszpańskie résumé



Słoneczna Barcelona pożegnała już najlepszych pływaków globu, a piętnaste Mistrzostwa Świata przeszły tym samym do historii. Dwa lata temu w Szanghaju udało nam się zdobyć zaledwie jeden medal (srebro Konrada Czerniaka na 100 metrów stylem motylkowym). Tym razem wracamy z trzema krążkami i pięcioma nowymi rekordami pływackimi.
Tym samym staje się jasne, że w polskiej kadrze rządzą obecnie trzej muszkieterowie: Paweł Korzeniowski (srebro na 200 m. stylem motylkowym), Radek Kawęcki (srebro na 200 m. stylem grzbietowym) oraz Konrad Czerniak (brąz na 100 m. stylem motylkowym). Radość z ich osiągnięć miesza się oczywiście z uczuciem niedosytu. Mateusz Sawrymowicz nie zdołał złamać bariery 15 minut na dystansie 1500 m. kraulem i tym samym nie wszedł nawet do finału, podobnie jak Paweł Korzeniowski, który słabo wypadł w eliminacjach na 100 m. motylkiem. Przykrą niespodzianką była też dyskwalifikacja naszej sztafety 4x100 m. stylem zmiennym.
Niemniej jednak, powoli lecz pewnie idziemy ostatecznie do przodu, o czym świadczą kolejne rekordy Polski, jakie udało nam się ustanowić w Barcelonie. Należą one do trójki zawodników:
1. Aleksandra Urbańczyk-Olejarczyk: 25.01 s - 50 m. stylem dowolnym;
2. Radosław Kawęcki: 53.82 s - 100 m. stylem grzbietowym oraz 1:54.24 - 200 m. stylem grzbietowym (to także nowy rekord Europy!);
3. Dawid Szulich 27.48 s - 50 m. stylem klasycznym oraz 1:00.54 - 100 m. stylem klasycznym.
Ufam, że ta progresywna tendencja się utrzyma i za dwa lata, na kolejnych Mistrzostwach Świata (tym razem w Kazaniu), pokażemy, że stać nas na jeszcze więcej. Tym bardziej, że nasi najmłodsi zawodnicy dają naprawdę wielkie nadzieje na przyszłość. A zamykając wątek Barcelony, proponuję jeszcze powtórkę z medalowym wyścigiem Konrada Czerniaka.

4 sierpnia 2013

W dobrym humorze



Od samego początku sierpnia towarzyszy mi wyjątkowo optymistyczne nastawienie do rzeczywistości. Powodów takiego samopoczucia jest niewątpliwie kilka, bo przeżywam ostatnio istną kumulację dobrych rzeczy. Wśród wszystkich tych pozytywów jest oczywiście i kilka związanych z pływaniem.
Po pierwsze, po miesięcznej przerwie wakacyjnej, otwarty został na nowo mój ulubiony basen w Chorzowie. Spośród wszystkich obiektów dostępnych w naszym regionie to właśnie tę pływalnię lubię najbardziej. Przede wszystkim za czystą wodę i szerokie tory, ale też za wyjątkowo miłą ekipę ratowników i obsługi. Powrót na chorzowskie wody wprawił mnie więc w upojny nastrój i to pomimo faktu, że 1 sierpnia przyszło sporo osób i na torach robiło się momentami dość gęsto. Na szczęście już wczoraj rano frekwencja była o wiele niższa, dzięki czemu mogłem się wypływać na całego.
Po drugie, przyczyną mojego dobrego humoru stały się kolejne wieści napływające z Barcelony. Najpierw, zgodnie z moimi przewidywaniami, nie zawiódł nas Radek Kawęcki, który zdobył srebrny medal na dystansie 200 metrów stylem grzbietowym. I chociaż nasz zawodnik przypłynął 0:45 sekundy za Ryanem Lochte, to jednak z wynikiem 1:54:24 ustanowił nie tylko nowy rekord Polski, ale także poprawił dotychczasowy rekord Europy na tym dystansie!
Jednak to jeszcze nie koniec świetnych informacji z Mistrzostw Świata w Pływaniu. Wczorajszy wieczór przyniósł nam trzeci medal, a to za sprawą Konrada Czerniaka, który w wyścigu na 100 metrów stylem motylkowym sięgnął po brąz. Przyznam, że dokładnie takie miałem przewidywania. Kiedy zapoznałem się ze składem finałowej ósemki, typowałem trzecie miejsce dla naszego zawodnika, będąc przekonany, że o podium powalczą ze sobą Ryan Lochte i Chad Le Clos. Moje prognozy sprawdziły się w 2/3, bo chociaż Le Clos faktycznie okazał się bezkonkurencyjny, to jednak srebrny medal wywalczył węgierski zawodnik László Cseh, a Lochte niespodziewanie uplasował się dopiero na szóstym miejscu (co zapewne zepsuło mu nieco świętowanie wczorajszych 29. urodzin).
Pełne emocji doniesienia z Barcelony doskonale podniosły mi więc poziom endorfin. Wypada tylko podziękować Radkowi i Konradowi, że tak wybitnie przyczynili się do mojego dobrego nastroju. A w ramach powtórki proponuję dziś raz jeszcze nacieszyć się podwójnym rekordem Kawęckiego!

1 sierpnia 2013

A tymczasem w Barcelonie...



Wczorajszy poranek rozpocząłem od kontemplacji sporego korka samochodowego, jaki utworzył się na ulicy tuż pod moim oknem. Niemały paraliż komunikacyjny panujący w Katowicach związany był oczywiście z czwartym etapem Tour de Pologne, który właśnie tu miał swoją metę. Okolice centrum i Spodka (a więc moje dość bliskie sąsiedztwo) były całkowicie zablokowane. Szczęśliwie udało mi się sprawnie uniknąć wszelkich drogowych niedogodności, jako że do pracy wyruszałem akurat w przeciwnym kierunku. Tym samym też ominęła mnie przyjemność kibicowania kolarzom, którzy w dość zwartym peletonie finiszowali nieopodal mojego miejsca zamieszkania.
Wspaniałą pociechę przyniosły mi jednak emocjonujące doniesienia, jakie dotarły do nas wieczorem z Barcelony. W Mistrzostwach Świata w Pływaniu udało się nam wreszcie zdobyć pierwszy medal! A to za sprawą rewelacyjnego Pawła Korzeniowskiego, który na swoim koronnym dystansie 200 metrów stylem motylkowym wywalczył srebro! Niezwykle pasjonujący wyścig pokazał wspaniałą kondycję naszego zawodnika, który mimo kontuzji sprzed kilku miesięcy (i wiążących się z tym przerw w treningach, a nawet krótkiego okresu nadwagi) popłynął rewelacyjnie, zyskując niezły czas 1:55:01.
Lepszy od Polaka okazał się Chad Le Clos, co akurat nie jest niczym dziwnym, biorąc pod uwagę, że to właśnie ten pływak podczas ubiegłorocznych Igrzysk Olimpijskich w Londynie pokonał samego Michaela Phelpsa. Wczorajsza walka była zresztą bardzo wyrównana, a Paweł co rusz wysuwał się na prowadzenie (widać to zwłaszcza przy 50 i 150 metrze). Chyba tylko niesamowite nawroty i wybicia Le Closa sprawiły, że złoto trafiło ostatecznie w ręce zawodnika z RPA.
Radość z medalu Pawła jest przeogromna, a wraz z nią rośnie też apetyt na kolejne zwycięstwa naszych pływaków. Już jutro wielka szansa stanie przed Radkiem Kawęckim, który z trzecim czasem wszedł dziś spokojnie do finału 200 metrów stylem grzbietowym. Tymczasem w oczekiwaniu na dalsze wieści z Barcelony trzeba koniecznie raz jeszcze nacieszyć się wczorajszym sukcesem!

21 lipca 2013

U progu Mistrzostw Świata



Dokładnie cztery lata temu spędzałem urokliwe wakacje u moich włoskich znajomych, gdy w Rzymie rozpoczęły się 13. Mistrzostwa Świata w Pływaniu. Jako zapalony pływak-amator postanowiłem na bieżąco śledzić wszelkie doniesienia dotyczące mojej ukochanej dyscypliny sportowej. O ile jednak udało mi się załapać na kilka bezpośrednich transmisji telewizyjnych, to już relacje włoskiej prasy kompletnie mnie załamały.
Dzień po rozpoczęciu Mistrzostw zakupiłem egzemplarz Gazzetta dello Sport (czyli najważniejszego dziennika sportowego w Italii) i z nadzieją na wyborną lekturę zacząłem przewracać kolejne strony w poszukiwaniu prasowych doniesień. Jakież było moje zdziwienie, gdy okazało się, że pierwszych dwadzieścia stron gazety poświęconych jest tylko i wyłącznie piłce nożnej. Drobiazgowe opisy meczów wszelkich możliwych lig, tabele kolejnych serii, a nawet relacje z najniższego poziomu rozgrywek amatorskich stanowiły kluczowe informacje numeru! Niewielka wzmianka na temat „Campionati Mondiali di Nuoto” zamieszczona była dopiero na stronie… 21, a jej lapidarność zwaliła mnie z nóg.
Z oburzeniem podzieliłem się spostrzeżeniem z moim gospodarzem, na co on wzruszył obojętnie ramionami i łaskawie mi wyjaśnił, że kiedy Włosi zaczynają rozmawiać o sporcie, to właściwie wiadomo, że rzecz dotyczyć będzie tylko i wyłącznie piłki nożnej. Futbol jest tutaj sportem narodowym, nienaruszalną świętością, dobrem najwyższym. Wszelkie inne formy aktywności fizycznej mają raczej niewielkie znaczenie i fakt, że Rzym przez kilka dni stał się światową stolicą pływania nie jest tak istotny, jak wyniki jakiegoś podrzędnego klubu serii D.
Nikły entuzjazm Włochów wobec zmagań w sportach wodnych nie jest jednak wyjątkiem. Wystarczy spojrzeć na nasze polskie podwórko medialne: o rozpoczętych co dopiero 15. Mistrzostwach w Barcelonie słychać na razie niewiele i niestety żadna z rodzimych stacji telewizyjnych nie nabyła praw do transmisji tych fantastycznych zmagań sportowych. Marną pociechę stanowi tu fakt, że i w krajach, które są potęgami pływackimi również nie będzie transmisji z Barcelony. W Stanach Zjednoczonych możliwość kibicowania pływakom będą mieli tylko posiadacze płatnej (i niedostępnej w wielu sieciach kablowych) stacji Universal Sports, zaś Australijczycy, podobnie jak my, będą musieli się zadowolić skrótami na stronie internetowej FINA. Którą też w tych dniach szczerze polecam wszystkim fanom pływania KLIK